
Wojskowe Kamasze
Czy słyszałeś o kościele, który buduje siebie w oparciu o wojskowy model?
Jest prowadzony przez generała - nie biskupa. Jego duchowni nie są nazywani pastorami, księżami czy wikariuszami – zamiast tego jest kapitan, major, pułkownik i dowódca. Oficerowie przechodzą siedem lat szkolenia i mają zakaz innej pracy zarobkowej. Kościół ten mówi oficerom nawet kogo mogą, a kogo nie mogą poślubić.
Podstawowe wymogi członkostwa są rygorystyczne. Musisz podpisać deklarację wiary i praktyki znanej jako Kodeks Wojenny i masz obowiązek zgłosić się na ochotnika do służby w Kościele. Członkowie muszą powstrzymać się od palenia tytoniu, od narkotyków i alkoholu. Jego członków nie nazywa się parafianami, ale żołnierzami. Magazyn tej organizacji to Okrzyk Wojenny!
Brzmi jak jakiś dziwny kult, nie? Więc jak się nazywa ten niezwykły kościół?
Armia Zbawienia.
Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale Armia Zbawienia to kościół. W przeciwieństwie do większości kościołów nie jest znana z nabożeństw. Zamiast tego znana jest z pomagania ludziom. I żaden inny kościół bardziej nie karmi, nie ubiera i nie pociesza. Kościół ten ma około 600 tysięcy członków, a tylko w tym roku pomoże ponad 30 milionom ludzi. Armia Zbawienia wykonuje swoją pracę w ponad 100 krajach na całym świecie.
Jak to możliwe, by jeden kościół mógł osiągnąć tak wiele przy tak niewielu członkach?
Podczas gdy większość kościołów zbudowana jest na modelu akademickim, Zbawieniowcy budują na modelu wojskowym. Cały kościół jest zorganizowany pod misję i ewangelizację. W wyniku takiej struktury ta stosunkowo mała denominacja jest w stanie osiągnąć więcej w służbie społecznej niż wszystkich inne denominacje razem wzięte.
Kościoły, które chcą stać się bardziej „misyjnymi” dobrze by zrobiły ucząc się od Armii Zbawienia. Oto niektóre lekcje, jakie którykolwiek kościół może przyjąć od Armii:
- Wysokie standardy są dobre. Powołuj wielu, wybierz kilku. Skuteczność jest ważniejsza niż wielkość.
- Większość kościołów próbuje być wszystkim dla wszystkich. Ale kościół, który skupia się jak laser na konkretnym aspekcie Ewangelii za każdym razem prześcignie w wynikach kościół, który koncentruje się na wielu rzeczach.
- Mężczyźni rozumieją wojskowy model organizacyjny. Metafora Armii zainspirowała pokolenia mężczyzn (i kobiet), by oddać wszystko w służbie dla Jezusa. - Organizując się według struktury dowodzenie-i-kontrola, Armia Zbawienia oparła się tendencji do feminizacji i teologicznej liberalizacji, z którymi borykają się inne duże kościoły. I to pomimo faktu, że połowa jej korpusu oficerskiego to kobiety oraz, że dowodziło tam kilka kobiet-generałów.
- To czas by znieść w kościele de facto zakaz wojskowej obrazowości i pieśni. Ile to już czasu minęło odkąd wolno było nam zaśpiewać Naprzód Żołnierze Chrystusa? Wojskowa obrazowość nie tworzy brutalnych mężczyzn; pomaga im raczej skupić swoje pasje na dobrej walce. Jednak mimo jej wszystkich sukcesów jako jedna z największych na świecie świetnych organizacji misyjnych, Armia Zbawienia ma piętę achillesową: mężczyźni unikają jej lokalnych nabożeństw (lub spotkań oddziałów, jak się nazywają). Ten brak męskiego uczestnictwa jest ogromnym problemem w wielu krajach, powstrzymującym ewangelizacyjne wysiłki Armii.
Dlaczego ta bardzo męska marka chrześcijaństwa nie daje rady przyciągnąć mężczyzn do swoich cotygodniowych nabożeństw? Omówimy niektóre z powodów w przyszłotygodniowym odcinku.
Autor: Dawid Murrow
Tłumaczenie: Marta Wirska
Link:http://www.patheos.com/blogs/churchformen/2015/01/church-builds-on-a-military-model/